Historia kłamstwa sięga początków naszego istnienia, a wykrywaniem go parano się już w starożytności. Pierwszym tekstem na ten temat jest pamiętnik pewnego Hindusa, pochodzący z 900 roku p.n.e. Próbował on odkryć kłamstwo na podstawie obserwacji zaczerwienień na twarzy badanego.
Afrykańscy Beduini mieli inną metodę: gdy podejrzany po dotknięciu językiem rozżarzonego węgla miał ślady poparzenia, uznawano go winnym zarzucanego czynu. Była to tak naprawdę jedna z tortur, wykorzystywana do pognębienia oskarżonego i udowodnienia mu winy, nawet gdy oczywiste było, że mówił prawdę.
Podczas polowań na czarownice w XVII wieku wykorzystywano w podobnym celu specjalny rodzaj sprzętu do podtapiania kobiet. Te, które utonęły, uznawano za niewinne, natomiast te, które przeżyły – za winne i skazywano na spalenie na stosie.
Na szczęście w dzisiejszych czasach do przeprowadzenia testu prawdomówności wykorzystywany jest wariograf. Jego powstanie zawdzięczamy Johnowi Augustowi Larsonowi, policyjnemu oficerowi ze Stanów Zjednoczonych. Był pierwszym amerykańskim oficerem z doktoratem i pierwszym, który użył nowoczesnego wariografu (1921 r.) w dochodzeniach kryminalnych. W tamtych latach wykrywacz kłamstw nazywany był częściej poligrafem przez swoją funkcję zapisywania danych na papierze. Później zapis ten analizowany był przez specjalistę.
Dziś dane z wykrywacza kłamstw zapisywane i gromadzone są przez komputer, a skuteczność wyników naukowcy oceniają na 98%!